Geoblog.pl    kwiatywewlosach    Podróże    Praga    Pierwszy autostop poza granice Polski
Zwiń mapę
2012
28
sie

Pierwszy autostop poza granice Polski

 
Czechy
Czechy, Praha
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Przed tą wyprawą, autostopem przemieszczałam się tylko między moją miejscowością a sąsiednimi. Już wtedy jednakże snułam plany na które odwagi i czasu było brak. W 2012 roku postanowiłam to zmienić,pojadę na stopa do Pragi i już!
W połowie sierpnia wraz z chłopakiem rozpoczęliśmy poszukiwania „hosta” na couchsurfingu. Jako że jesteśmy studentami,nasza wyprawa z założenia miała być tania. Na poszukiwania zeszło nam około dwa tygodnie, lecz w końcu zaklepalismy sobie 2 noclegi w małej miejscowości obok Pragi-Mnichovice i rozpoczęliśmy naszą podróż.
28 sierpnia o 8.30 wysiedliśmy w Jastrzębiu,mając w głowie plan trasy do Pragi. Pierwszy autostop złapalismy do pobliskiego Wodzisławia Śląskiego, z którego biegnie główna trasa w kierunku Czech. Podwiózł nas młody chłopak jadący do pracy, który specjalnie nadrobił troszkę drogi,by wysadzić nas w dogodnym miejscu. Nie minęło 15 minut,a już mknęliśmy kolejnym samochodem w stronę Czeskiej Republiki, a szczęście mieliśmy wielkie, gdyż kierowca zmierzał do Brna-a stamtąd już 2 kroki do Pragi! Poznaliśmy czesko-polskiego biznesmena, który w młodości podróżował do Francji na stopa. Niestety nasze szczęście opuściło nas na chwilę, gdy dotarliśmy do Brna-a właściwie na stację beznzynową przed Brnem, gdzie wysadził nas pan Biznesmen. Zaczęlismy łapać okazję na parkingu stacji, gdyz na czeskiej autostradzie jest to zabronione. Stamtąd zabrał nas młody czech, który twierdził, że to „shitty place” i on pokaże nam lepsze. Wysadził nas ślimakowatym zjeździe ze stacji benzynowej połozonej kilka kilometrów dalej, jednak wciąż przed Brnem, twierdząc, że to dobre miejsce na którym on wielokrotnie łapał stopa. 10 minut później nieoznakowany czerwony passat zatrzymał się na poboczu na którym staliśmy i zamrugał nam czerwono-niebieskim kogutem. Pierwsze pytanie: „POLAND?”-„Yes” . Dalsza część konwersacji przebiegała po czesko-polsku. W skrócie: zostaliśmy ukarani grzywną 100 koron za osobę za łapanie stopa na odcinku zjazdu, który należał juz formalnie do autostrady (o czym nie wiedzieliśmy). Wtedy nastąpił najgorszy etap podróży, podczas którego bliscy byliśmy rozpaczy. Musieliśmy cofnąć się na początek zjazdu, gdzie ciężko było złapać okazję. Po około pół godziny,a może godzinie, starsza pani wraz z córką zabrała nas na główną drogę z Brna do Pragi. Tam po 5 minutach złapalismy stopa pod sam zamek na Hradczanach :)
Moje marzenie spełniło się, dotarliśmy do Pragi i to w niecałe 6,5 godziny! Zaczęliśmy zwiedzanie,pierwszy punkt: Hradczany i wspaniały ogród królewski,gdzie odpoczęliśmy po podróży. Następnie udalismy sie na pizze, której bardzo nie polecamy. Pizza czeska jest zbyt cienka,sucha i chrupiąca, w dodatku Czesi nie dodają do niej żadnych sosów. Później udalismy się pod ścianę Lennona, obiekt mojego zainteresowania od wieelu miesięcy. Jak się później dowiedzieliśmy,wielu Czechów nie ma pojęcia o jej istnieniu (np. Ludzie u których mieszkaliśmy). Następnie zwiedziliśmy stare miasto,oczywiście zahaczając o najsłynniejszy czeski zegar czyli Orloj. Wieczorem wsiedliśmy w pociąg i udaliśmy się do pobliskich Mnichovic, gdzie przyjęły nas w swym domu Katka i Karolina. Objaśniły nam jak kupić bilet następnego dnia,gdyż na dworcu w Mnichovicach nikt nie mówi po angielsku (2 jizdenku do Prahy!)
Kolejny dzień,godzin 10, Praha Hlavni Nadrazi. Dziś podążamy śladami Mariusza Szczygła. Punkt pierwszy: Plac Wacława i Lucerna. To w Lucernie można znaleźć rzeźbę bohatera narodowego siedzącego na brzuchu konia. Przechodząc przez rynek, natknęliśmy się na festiwal kultur z wielu róznych krajów (Polski tam nie było).Po drodze pod „Tańczący dom” udało nam zobaczyć się „Wisielca” autorstwa Cernego, którego rzeźby porozrzucane są po całej Pradze (nam uda się zobaczyć też „Sikających” i „Niemowlęta”). Po spacerze pod pomnik ofiar komunizmu, udaliśmy się na uroczą wysepkę, Strelecky Ostrov, położoną na Wełtawie, pod Mostem Legii. Wiele osób udaje się tam by napić się piwa bądź wina, gdyż jest to w Pradze legalne, co też i my uczyniliśmy :) W drodze na dworzec, całkiem przypadkiem wpadliśmy na koncert francuskiej grupy „Le Grabben Orchestra” na rynku. I tu kolejny plus Pragi: w wielu miejscach na Starym Mieście spontanicznie rozkładaja się artyści i urządzają pokazy oraz koncerty.
Trzeci dzień to obcowanie z naturą, spacer na wzgórze Petrin, relaks na wyspie Kampa i spacery po Moście Karola. Wieczorem udajemy się tramwajem na przemieścia Pragi, gdzie umówilismy się poprzez z carpooling ze Zbyszkiem, który ma zabrać nas do Polski. Lecz na tym etapie podróż sie nie kończy. Lądujemy w Kłodzku, z którego wydostać możemy się dopiero nad ranem. W końcu, podróżując kilkoma kolejnymi pociągami, docieramy do domu. Wiemy, że ta podróż dopiero rozbudziła w nas apetyt na więcej:)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 0.5% świata (1 państwo)
Zasoby: 1 wpis1 0 komentarzy0 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
28.08.2012 - 28.08.2012